top of page

Caseificio Borderi: najsłuszniejszy sycylijski hype.


[pamiętniczku]

sobota, 18 maja 2024

Catania: Augusta – Siracusa - Noto - Avola - Scoglio dell’Elefante


[w drodze do Noto zahaczamy o Syrakuzy]


czas dojazdu po kanapkę? 75 minut (nie wliczając przerw na odpoczynek). tak, zrobilibyśmy to jeszcze raz.


12:04

nasza obtłuczona moto zaparkowana a Siracusa.


już na pierwszy rzut oka widać, że Syrakuzy też się sypią, ale tu przynajmniej katańskiego bezprawia brak. przy Via Duca Degli Abruzzi budynki po niedawnej renowacji, wokół mnóstwo panini imbottiti, bar-caffè i dużo obrazkowych menù.


dla mnie wciąż dojmująco mitologiczna Siracusa ma swój prapoczątek w źródle Aretuzy, o którym pisali Milton, Wordsworth i Iwaszkiewicz, a które Szymanowski umieścił w Mitach.


Syrakuzy mają ponadto Cattedrale metropolitana della Natività di Maria Santissima, czyli syrakuzańskie duomo powstałe na zgliszczach świątyni Ateny. tę ostatnią wzniesiono po tym, jak Syrakuzy odniosły zwycięstwo nad Kartagińczykami w bitwie pod Himerą w 480 r. p.n.e. potem wzmiankowali ją i Platon, i Cyceron.


[nawiasem, nam trzeba pamiętać, że co jak co, ale Syrakuzy były takim Nowy Yorkiem starożytności. wyprawa sycylijska Ateńczyków] z 415 r. p.n.e. zakończyła się katastrofą i Ateńczykami w niewoli. może i wojny peloponeskiej nie zakończyła, ale potęgę Aten złamała na zawsze]


a dzisiejsza duomo patrzy na przechodniów swoją genialną dwupoziomową fasadą, tak charakterystyczną dla (słusznie zresztą) sławionego sycylijskiego baroku.


Siracusa ma też gotycki pałac Mergulese-Montalto.


Siracusa ma w końcu Ucho Dionizjusza (Orecchio di Dionisio), czyli krętą, esowatą jaskinię, tworzącą część syrakuzańskich kamieniołomów. chciałabym napisać, że to absolutny must-see dla każdego przyjezdnego. ale tego nie zrobię, bo...


my tych wszystkich wspaniałości nie zauważamy.

cel disiejszych Syrakuz jest jeden: kanapki w ramach pranzo polecane przez Gianni i Franci. i dziesiątki tysięcy innych szczęśliwych-tego-świata.


***


Caseificio Borderi.

nawet nie musieliśmy tropić adresu: drogę do celu wskazał nam koncentrycznie usadzony tłum zadowolonych kanapkowiczów. tłocząc się wśród innych uprzywilejowanych-tego-świata, w końcu decydujemy się na il panino dello chef, czyli kanapkę numer 6 z zalaminowanego menu, które ktoś nam wręczył.


w zahipnotyzowaniu przyglądam się całości widowiska dziejącego się na tych kilku wąskich metrach lokaliku przy Via Emmanuele de Benedictis 6 na końcu mercato antico di Ortigia. tłumaczę coś jakiejś Amerykance, jednocześnie zastanawiając się, skąd ona tu się wzięła: jak tu trafiła i czy jest równie oniemiała. chyba jest.


istotnie coś pięknego. oczy dokumentnie wychodzą nam z orbit.


odczekujemy kilka pełnych napięcia minut, przypatrując się spektaklowi zza witryny: wprawne w sztuce dłonie ustawionych ramię w ramię układaczy kanapek oblewają przekrojoną w poprzek ciabattę, ciachają mięsistą bazylię, ciskają nań grube plastry mozzarelli, smakowicie usmażonego bakłażana, nasłonecznionych pomidorów, cennej stracciatelli. ich synchroniczne choreografie godne są obfotografowywania z każdej strony. żadnych kompromisów na jakości. żadnego reglamentowania smakowitych kąsków: wszystko hojne, prawdziwe, włoskie (sycylijskie?). raz dwa, ciach na pół i dwie części panino zawinięte na wynos gotowe. TA TUTAJ DLA NAS! 


nasza 6 jest jak vegetariana (pozycja nr 5), tylko że z mięsem. dokładnie z uświęconym tradycją prosciutto crudo. baja. 


ze zdobycznym panino dello chef przeciskamy się przez tłum gawiedzi u wejścia, który narasta z każdą sekundą pausa pranzo. ci ludzie wiedzą, czego w życiu pragnąć. 


siadamy pod jakimś drzewem, moszcząc miejsce na murku i bierzemy się za odwijanie ociężałych szczęściem zawiniątek. od kilkunastu długich minut przeczuwamy, że opłacało się pruć tyle kilometrów z Katanii do Syrakuz.


pierwszy kęs: wszystkie metafory blakną, zasychają w gardłach i blokują kanaliki mowy. tak, to kanapkowa rozkosz, o której mówili Gianni i Franci.


oj tak, opłacało się naginać tyle kilometrów byle jakim skuterkiem, żeby takiej kanapki doświadczyć.


w tym momencie w naszą stronę odwracają się dwie panie siedzące pod drzewem trzy metry dalej. to nasze krajanki, które już od dawna wiedzą, jak bardzo opłacało się do Borderi przyjść (to nie ich pierwszy raz). pytam, jak odkryły tę perłę w stogu sycylijskiego bałaganu, a potem życzymy sobie wszystkiego dobrego i milkniemy dla siebie na zawsze.


my tymczasem na powrót zatapiamy się w absurdalnie pomyślanym smaku kanapek. to jest prawdziwe jedzenie. tanta roba, ragazzi. tanta roba buona. czy takie miejsca są poza Włochami możliwe? teraz jesteśmy gotowi wrócić na targ: na mercato antico di Ortigia, a potem odjechać dalej na południe.


***


kiedy za siedemnaście 14 kręcimy się przy naszej odrapanej moto, pakując zakupione za rogiem targowe merce, jakaś Pani Włoszka zaczepia mnie pytaniem o to, czy przez przypadek wiem, gdzie znajdzie Borderi. weźcie kanapkę nr 6, ottima scelta! 


*


post scriptum.

robiłam co mogłam, ale tych krzaków z czytanki o Cyceronie nie znalazłam – mówię w myślach do Masłowskiego [cierpliwego względem mnie łacinnika]. z odnalezienia grobu Archimedesa nici. może uda się następnym razem.


moje Syrakuzy były na temat kanapki nr 6 Caseificio Borderi i mercato antico di Ortigia (o tym może w następnym odcinku?).


fate le vostre ottime scelte, ragazzi.


a gdyby cała Sycylia smakowała jak Syrakuzy…


10/10.





[technicznie]


Gianni i Franci,

których nadmieniam wyżej, to turyńscy youtuberzy prowadzący kanał Cosa Mangiamo Oggi. ich wyborom ufam bez pamięci i śmiem polecać każdemu. tu odcinek, który zainspirował mnie do pranzo a Siracusa spełniony tego majowego dnia:

caseificio Borderi

Via Emmanuele de Benedictis 6

to lokal, który tak wniebogłosy zachwalam (bez świadomości jego właścicieli – moim jedynym celem jest przekonać Was, że wokół tych kanapek sztucznego hype'u nie ma). legendarne już kanapki składają codziennie od 9-16:00 (poza niedzielą), a odnaleźć ich można u końca mercato antico di Ortigia, po lewej stronie. już się rozbudowali wyglądają mniej prymitywnie, niż na materiale Cosa Mangiamo Oggi z 2021: https://www.instagram.com/caseificioborderiofficial/


Il Palazzo Mergulese-Montalto

zbudowany jest w stylu gotyku chiaramonte. Mergulese dlatego, że palazzo został wybudowany dla pani Mergulese, a Montalto dlatego, że jakaś aragońska królowa przekazała go w darze Filippo Montalto. ot, dla mnie to egzotyczna historia na kartach tego miejsca. w poniedziałki nieczynne, poza tym obowiązuje pausa pranzo 12:30-16:00


Źródło Aretuzy (wł. Fonte Aretusa, gr. Ἀρέθουσα)

jest naturalnym źródłem w historycznym centrum starożytnych Syrakuz, czyli na wyspier Ortygii. to nad nim rośnie papirus (oprócz tego papirus w Europie rośnie w dwóch innych miejscach, wszystkie na Sycylii). ja poznałam się z nim przez utwór Szymanowskiego o tym samym tytule. tu wykonują go Kaja Danczowska (skrzypce) i Krystian Zimerman (fortepian)


Ucho Dionizjusza (Orecchio di Dionisio)

nazwę jaskini miał na początku XVII wieku wymyślić odwiedzający ją Caravaggio.

(źródło: W drodze na Maltę (1608) odwiedził to miejsce w towarzystwie syrakuzańskiego historyka Vincenzo Mirabella (Catherine Puglisi: Caravage. Paris: Phaidon, 2005, s. 313)

możliwe jednak, że łączy się z wcześniej znaną anegdotą o chorobliwie podejrzliwym Dionizjuszu, który zasiadając w ustronnej niszy, korzystając z wyjątkowej akustyki miejsca, mógł podsłuchiwać rozmowy skazańców pracujących w kamieniołomach i obracać je na swoją korzyść.

w przenośni określenie „ucho Dionizjusza” oznacza przebiegle pomyślane urządzenie podsłuchowe.


Mercato antico di Ortigia

na mercato antico w cieniu ruin tempio di Apollo jest wszystko oprócz jednej rzeczy: sztucznego hype’u.


tutaj tubylcy naprawdę mieszają się z przyjezdnymi, vociare (pokrzykiwanie) sprzedawców jest szczere (targ niebawem dobiegnie końca, więc schodzą z ceny za czereśnie: z pięciu do trzech euro – w kontrze do ósemki za ciliegie „spod Etny” w Katanii), a atmosfera autentyczna. ktoś czymś częstuje, ktoś na czyjeś życzenie smaży labraksy (po włosku spigole), ktoś (wbrew ogólnowłoskim zasadom) poleca nam własnoręcznie wybrać dwa kilogramy kiwi.


jest gwarno, niepodejrzanie, prawdziwie.


subiektywnie: to miejsce, z którego nie pójdziesz z przysłowiowymi torbami, a możesz wyjść ze słodkimi pomidorami, palce lizać suszonymi figami i pistacjami po 10 euro za kilogram w czasach inflacji.


Ortygia (Ortigia)

o ile same Syrakuzy są bezspornym mikrokosmosem piękna (sic!) Sycylii: Sycylii pełnej bogactwa barw, kultur i dziedzictw, to wyspa Ortygia jest ich historycznym centrum: to tu osiem wieków przed naszą erą Grecy założyli swój przyczółek; stąd kanapki u caseificio Borderi i Archimedes też stąd. słowem: MERCATO DI ORTIGIA nie-do-pominięcia.


mam nadzieję, że zaszczepiłam w Was chętkę do przejrzenia Google Flights.


z pozdrowieniem,
róża


co zobaczyć w Syrakuzach | co ciekawego w Syrakuzach | Syrakuzy, Ortigia, Sycylia | gdzie zjeść w Syrakuzach | najlepsze kanapki na Sycylii

Comments


©2024 by ukulturalniamy

bottom of page