top of page

koniom wody dać, czyli świąteczne Hertfordshire dnia drugiego.

piątek, 15 grudnia 2023 

sąsiedzi będą machać mi z daleka, oferując wsparcie w każdej potrzebie, po 30 godzinach mój telefon obudzi się do życia, a na kazaniu w dziewięćsetletnim kamiennym kościółku usłyszę 'join in'. 


poprzedniej nocy wreszcie zasnęłam snem bardzo sprawiedliwego i tak samo sprawiedliwie budzę się na dziesięć minut przed zajęciami z Julią. czyli chwila nieuwagi

i kolejne zwycięstwo z samego rana zaliczone. 


eo ipso tempore kończysz kawę ze Staszkiem na Sarego, a może już jesteś w drodze na pociąg do Torunia? 


*


po lekcji idę koniom wody dać, sobie podgrzewam jaglankę, wypijam kolejną rozpuszczalną bezkofeinową i Merlin zabiera mnie na spacer.


przez bite trzy kwadranse spacerujemy błotnymi polami rozciągniętymi na obrzeżach Chiltern Hills. w lipcu nie zauważyłam, że te pola całe usłane są krzemieniami – to te charakterystyczne flintstones, które ozdabiają mury okolicznych domów i płotów. a co by było bez tych pożyczanych kaloszy, wiedzieć nie chcę. 


ze szczerych pól przechodzimy do wsi: doprawdy rozczulają mnie te poubierane na świątecznie domki Flamstead. strojne wieńce na drzwiach to zupełne minimum,

a najczęściej na front yards poustawiane są drewniane jelonki (opcja gustowna) lub całe tony Santa-Merry-Christmasowych banerów i atrap (opcja wątpliwa). opcją pomiędzy” są drzewa owocowe całe w glamour bąbkach. 


w trakcie spaceru ktoś macha mi z podwórka po drugiej stronie ulicy: przedstawia się jako znajoma. mam dzwonić w razie każdej potrzeby. 


***


z atrakcji lokalnych na dzisiaj w kalendarz wpisałam Holy Communion – do 900-letniego kamiennego St Leonard's church wychodzę za kwadrans 10. w kongregacji wiernych sześcioro, ja jestem siódma, starszy pan z rowerem ósmy. jakaś pani przyszła

z psem. 


wnętrze St Leonard’s kryje bardzo stare malowidła, ale to nie jego jedyna atrakcja: a na widok mojego nieporadnego poszukiwania prayer book Revd. Jo przerywa rozpoczętą przed momentem mszę i – fatygując się w moją stronę osobiście – wręcza mi modlitewnik. robi to z uśmiechem i jasnym, rezolutnym spojrzeniem. nie zajmie mi długo odkryć, jak nietuzinkową jest postacią. jej kazanie o join-in jest do mnie lub

o mnie. po mszy dla wiernych przewidziana kawa, na którą jednak nie zostanę (oportunistą dzisiaj nie jestem) – wymieniam jedynie kilka przyjaznych słów ze wspomnianą duchowną, ta od razu namierza Emily i komplementuje jej zorganizowanie. pośpiesznie odwraca się w stronę ulotek, żeby zostawić mi też kontakt do siebie – gdybym potrzebowała czegokolwiek. moja wymarzona angielskość wchodzi w moje życie angielsko ubłoconymi butami – can this get any better?


*** 


do godziny 13 z mojego punktu obserwacyjnego na parterze domu Ems&A. rejestruję trzech jeźdźców i kilku biegaczy. 


przed 15:00 widzę, jak do domu zbliża się para staruszków. któż to być może? przybieram szeroki uśmiech i bez strachu otwieram drzwi (tak się tu robi). to rodzice Alexa: Barry i Joan. na herbatę nie zostają (bo buty zabłocone, nie chcą sprawiawiać angielskiego kłopotu), proszę ich o wybaczenie zapachu gotowanej przed momentem brukselki (ach, jak ja tu z angielska gospodarzę) i dziękuję za uprzejme podejście. w tej swojej milczącej radości Merlin skacze na delikatnego Pana Dziadka i po chwili wątli państwo Paul znikają z pola widzenia. mam nadzieję jeszcze ich spotkać. we’re mostly between here and Suffolk – zapamiętuję jak prawdziwy Mr Watson. 


*** 


śmiejąc się zdalnie do Oli-wspólniczki, lepię ebuczek – jej poczucie humoru i podejście mnie rozbrajają. ile ja bym dała za taką współpracę. a ona właśnie mi przypada

w udziale. PS zasada podwójnego N. 


*


wy dzisiaj ze Staszkiem stwierdziliście, że ta Bydgoszcz to bardzo ładny pomysł. to jak, doklejacie kolejny koncert? od tych waszych wiadomości dwoi mi się w oczach i troi. wiadomości to jedno: za nimi stoją ustalenia, podejmowanie decyzji, ruchy odważne całkiem.


***


tymczasem u mnie na włościach wieści w stylu: 


Hi

Please be aware there are now sheep grazing in the land surrounding Trowley Bottom Farm  Thank you


*


wczoraj ominęło mnie śpiewanie kolęd w pradawnym St Leonard's, ale jutrzejszego odczytu Christmas Carol nie przepuszczę. czy to sen? 


Hi everyone! a reminder that we will be (very informally) singing carols around the piano at St Leonard's tonight with Flamstead Village Choir - come and meet the choir and sing along with us to get in the Festive Spirit!



Comments


©2024 by ukulturalniamy

bottom of page