koniom wody dać, czyli świąteczne Hertfordshire dnia drugiego.
- ukulturalniamyteam
- Dec 23, 2024
- 3 min read
piątek, 15 grudnia 2023
sąsiedzi będą machać mi z daleka, oferując wsparcie w każdej potrzebie, po 30 godzinach mój telefon obudzi się do życia, a na kazaniu w dziewięćsetletnim kamiennym kościółku usłyszę 'join in'.
poprzedniej nocy wreszcie zasnęłam snem bardzo sprawiedliwego i tak samo sprawiedliwie budzę się na dziesięć minut przed zajęciami z Julią. czyli chwila nieuwagi
i kolejne zwycięstwo z samego rana zaliczone.
eo ipso tempore kończysz kawę ze Staszkiem na Sarego, a może już jesteś w drodze na pociąg do Torunia?
*
po lekcji idę koniom wody dać, sobie podgrzewam jaglankę, wypijam kolejną rozpuszczalną bezkofeinową i Merlin zabiera mnie na spacer.
przez bite trzy kwadranse spacerujemy błotnymi polami rozciągniętymi na obrzeżach Chiltern Hills. w lipcu nie zauważyłam, że te pola całe usłane są krzemieniami – to te charakterystyczne flintstones, które ozdabiają mury okolicznych domów i płotów. a co by było bez tych pożyczanych kaloszy, wiedzieć nie chcę.
ze szczerych pól przechodzimy do wsi: doprawdy rozczulają mnie te poubierane na świątecznie domki Flamstead. strojne wieńce na drzwiach to zupełne minimum,
a najczęściej na front yards poustawiane są drewniane jelonki (opcja gustowna) lub całe tony Santa-Merry-Christmasowych banerów i atrap (opcja wątpliwa). opcją „pomiędzy” są drzewa owocowe całe w glamour bąbkach.
w trakcie spaceru ktoś macha mi z podwórka po drugiej stronie ulicy: przedstawia się jako znajoma. mam dzwonić w razie każdej potrzeby.
***
z atrakcji lokalnych na dzisiaj w kalendarz wpisałam Holy Communion – do 900-letniego kamiennego St Leonard's church wychodzę za kwadrans 10. w kongregacji wiernych sześcioro, ja jestem siódma, starszy pan z rowerem ósmy. jakaś pani przyszła
z psem.
wnętrze St Leonard’s kryje bardzo stare malowidła, ale to nie jego jedyna atrakcja: a na widok mojego nieporadnego poszukiwania prayer book Revd. Jo przerywa rozpoczętą przed momentem mszę i – fatygując się w moją stronę osobiście – wręcza mi modlitewnik. robi to z uśmiechem i jasnym, rezolutnym spojrzeniem. nie zajmie mi długo odkryć, jak nietuzinkową jest postacią. jej kazanie o join-in jest do mnie lub
o mnie. po mszy dla wiernych przewidziana kawa, na którą jednak nie zostanę (oportunistą dzisiaj nie jestem) – wymieniam jedynie kilka przyjaznych słów ze wspomnianą duchowną, ta od razu namierza Emily i komplementuje jej zorganizowanie. pośpiesznie odwraca się w stronę ulotek, żeby zostawić mi też kontakt do siebie – gdybym potrzebowała czegokolwiek. moja wymarzona angielskość wchodzi w moje życie angielsko ubłoconymi butami – can this get any better?
***
do godziny 13 z mojego punktu obserwacyjnego na parterze domu Ems&A. rejestruję trzech jeźdźców i kilku biegaczy.
przed 15:00 widzę, jak do domu zbliża się para staruszków. któż to być może? przybieram szeroki uśmiech i bez strachu otwieram drzwi (tak się tu robi). to rodzice Alexa: Barry i Joan. na herbatę nie zostają (bo buty zabłocone, nie chcą sprawiawiać angielskiego kłopotu), proszę ich o wybaczenie zapachu gotowanej przed momentem brukselki (ach, jak ja tu z angielska gospodarzę) i dziękuję za uprzejme podejście. w tej swojej milczącej radości Merlin skacze na delikatnego Pana Dziadka i po chwili wątli państwo Paul znikają z pola widzenia. mam nadzieję jeszcze ich spotkać. we’re mostly between here and Suffolk – zapamiętuję jak prawdziwy Mr Watson.
***
śmiejąc się zdalnie do Oli-wspólniczki, lepię ebuczek – jej poczucie humoru i podejście mnie rozbrajają. ile ja bym dała za taką współpracę. a ona właśnie mi przypada
w udziale. PS zasada podwójnego N.
*
wy dzisiaj ze Staszkiem stwierdziliście, że ta Bydgoszcz to bardzo ładny pomysł. to jak, doklejacie kolejny koncert? od tych waszych wiadomości dwoi mi się w oczach i troi. wiadomości to jedno: za nimi stoją ustalenia, podejmowanie decyzji, ruchy odważne całkiem.
***
tymczasem u mnie na włościach wieści w stylu:
Hi
Please be aware there are now sheep grazing in the land surrounding Trowley Bottom Farm Thank you
*
wczoraj ominęło mnie śpiewanie kolęd w pradawnym St Leonard's, ale jutrzejszego odczytu Christmas Carol nie przepuszczę. czy to sen?
Hi everyone! a reminder that we will be (very informally) singing carols around the piano at St Leonard's tonight with Flamstead Village Choir - come and meet the choir and sing along with us to get in the Festive Spirit!

Comments