top of page

Włochy jesienią: 7 miejsc, których żal nie doświadczyć.

dzisiaj coś na szybko, trochę po macoszemu, ale... zima za pasem, a sprawa ważka: chodzi o przekonanie was do nierezygnowania z podróży na Półwysep Apeniński o tej nostalgiczno-poetyckiej porze roku, w trakcie której... przecież potrzeba nam, Polakom, czegoś mocniejszego*. to dokąd do tych Włoch jesienią?


wiadomo, do Bel Paese najlepiej o każdej porze dnia i nocy. ale Włochy po sezonie to zupełnie inna bajka – cichsza, spokojniejsza, pełna jeszcze bardziej niepoprawnego uroku. chłodne jesienne poranki na północy wymagają zarzucenia na siebie płaszcza lub kurtki, ale kto by się tym przejmował – włoska kawa doskonała jest zawsze, a cornetti na śniadanie nikt za nas nie wciągnie. dla ukulturalnionego podróżnego jesień to zresztą idealny czas na podróż – chodzi nam o to, żeby tę Di Trevi [spomiędzy zaciężnych wojsk niefrasobliwych turystów] jakoś dojrzeć, móc delektować się lokalną kuchnią w przytulnych trattoriach Werony bez ryzyka wyjedzonych cicchetti i odkrywać piękno toskańskich borghi w dużo mniej masowo-turystycznej (i zabójczo upalnej!) atmosferze. pronti? andiamo!


1. Florencja: do Uffizi bez tłumów? wielkie nieba!

brak niepoprawnych tłumów pozwala lepiej dostrzec ducha renesansowego Miasta Medyceuszy. jesienią, kiedy Florencja tonie w odcieniach złota i promieni zachodzącego nad ceglastymi kopułami słońca, warto odwiedzić Galerię Uffizi (klasyk, ale o tej porze roku mniej oblegany: gospodarze wskazują, że najlepiej zawitać między listopadem

a lutym, maksymalnie marcem), katedrę Santa Maria del Fiore czy wybrać się na spacer po ogrodach Boboli. i to idealny czas na ribollitę – toskańską zupę z fasoli

i warzyw, która rozgrzewa po chłodnym spacerze nad Arno. a passegiata, czyli spacer, być musi: jesteśmy przecież pośród gli italiani.

______

żeby móc z bliska kontemplować powabne kształty Michałowo-Aniołowego Dawida (mierzy bagatela 517 cm), pamiętajmy o rezerwacji wizyty w Galleria dell'Accademia ze sporym wyprzedzeniem: nawet poza szczytem sezonu, czyli późną jesienią, zróbmy to najpóźniej na dwa i pół tygodnia przed planowaną wyprawą.


dostępność długich na kwadrans wizyt możemy sprawdzić tutaj: https://webshop.b-ticket.com/webshop/webticket/bestseatselectbyblock?eventId=57207&el=true


miejmy się na baczności odwiedzając Palazzo Pitti: ich integralna część Ogrody Boboli – od listopada do lutego swoje podwoje otwierają pomiędzy 8:15-16:30, więc zajrzyjmy do nich wcześniej: ich przeoczenie byłoby ukulturalnieniową skuchą.


sam Palazzo Pitti, choć gościł samego Cosimo I de Medici (i wkrótce stał się nowym symbolem władzy Medyceuszy nad Toskanią), by następnie być domem dla przyszłych królów z dynastii Sabaudów, wciąz nosi nazwę swojego budowniczego, bankiera Luca Pitti który w połowie XIV wieku rozpoczął jego budowę - być może według projektu Brunelleschiego. obecnie pałac podzielony jest na pięć muzeów: Skarbiec Wielkich Książąt i Muzeum Ikon Rosyjskich (z Kaplicą Palatyńską) na parterze, Galerię Palatyńską oraz Apartamenty Cesarskie i Królewskie na pierwszym piętrze, Galerię Sztuki Współczesnej oraz Muzeum Kostiumów i Mody na drugim piętrze.


Gli Uffizi, czyli [LJI UFFICI], czyli Gabinety.

Galeria Uffizi – galeria sztuki we Florencji, znajdująca się w pobliżu Piazza della Signoria. słowem, jedno z najstarszych muzeów w Europie. na bryłę jego budowli składają się dwa prostokątne budynki połączone trzecim, wychodzącym galerią nad rzekę Arno. dziedziniec pomiędzy dwoma skrzydłami Uffizi to Piazza degli Uffizi. https://www.uffizi.it/en/the-uffizi


2. Sycylia: południowy (k)raj poza sezonem

jesienią największa wyspa Włoch nadal jest pełna słońca, a temperatury znacznie znośniejsze niż latem, co czyni ją miejscem na wyjazd całkiem doskonałym: pojedźmy, o ile Sicilia bedda od zawsze figurowała na naszej liście marzeń nawet jeśli skończy się na odkłamywaniu jej mitycznej legendy własnoręcznie (przynajmniej odkryjemy, jak sycylijska rzeczywistość niekiedy tak sul serio wygląda). dobra wiadomość natomiast jest taka, że mamma Etna już przestała złorzeczyć, a barokowe Noto czeka na nasze niewypowiedziane zachwyty. ba, nie słyszeliście jeszcze najlepszego: jesień to czas zbiorów cytrusów. szykujcie się na uliczne targi wypełnione świeżymi pomarańczami

i mandarynkami, niekoniecznie te w Palermo czy Katanii (te odradzam wprost tutaj,

a ci bardziej oczytani odwiedzą mercato w Syrakuzach). warto też wybrać się na degustację lokalnych win, które zyskują niepowtarzalny smak dzięki wulkanicznej glebie. ktoś powiedział nero d'Avola? zapiszcie sobie moje moje słowa.

____________

tu moi najbardziej zaufani recenzencji włoskich jedzonek: panie i panowie, przed państwem Gianni i Franci w tym odcinku słusznie bajerujący nas na temat kanapek

w Ortygii (antycznej części Syrakuz): https://www.youtube.com/watch?v=HO1yx0klpiU



tu z kolei o lokalnym winie, którego na Sycylii napić się bardziej, niż warto: https://www.youtube.com/watch?v=AMvoAKXLA6g&t=40s

to sycylijskie czerwone wino (wytrawne i pełne tanin), ostatnio przeżywa odrodzenie: jest obecnie najczęściej sadzonym czerwonym szczepem na Sycylii, co czyni go bardzo ważnym szczepem dla sycylijskiego przemysłu winiarskiego. nazwa, która tłumaczy się jako „czerń Avoli”, odnosi się do ciemnego, prawie czarnego koloru winogron i miasta Avola na południowo-wschodnim wybrzeżu Sycylii, choć miejscowi nazywają je swoim księciem, il principe siciliano.


3. Piemont: trufle, wyścigi i Barolo (albo Nutella!)

region Piemontu jesienią zachwyca niezmiernie: nieznane konwencjonalnym

i „masowym" turystom a porośnięte winnicami wzgórza Langhe, przyciągają miłośników wina – to właśnie tutaj produkuje się słynne Barolo. jesień to także czas zbiorów białych trufli, których niepowtarzalny aromat można poczuć na lokalnych targach, zwłaszcza w miasteczku Alba właśnie jesienią. a jeszcze lepiej w... jajecznym tajarin. jeśli ktoś reflektuje na mięsne primi, koniecznie poleca się vitello tonnato lub Agnolotti del Plin. dla odważnych na danie główne (il secondo) do rozważenia fritto misto alla piemontese.


jeśli elektryzująca atmosfera Turynu jakimś cudem pozwoli nam oderwać się na chwilę od tego nieoczywistego miasta mocarnych Sabaudów, wybierzmy się na spacer po malowniczych Asti, Barbaresco czy Barolo: w nich można odkrywać mniej znane zakątki, które emanują autentycznym włoskim klimatem i... kuszą Nutellą.


____________

a jeśli życzymy sobie czegoś na wskroś nie-masowego (czytaj: niepachnącego tanią chińszczyzną, a brzmiącego jak iście włoska hulanka), wybierzmy się do Asti

w początku września, kiedy miasto przywdziewa zacne stroje i zabawom nie ma końca. o tym festynie obszerniej piszę w broszurze poświęconej włoskim folkowym imprezom na przestrzeni całego roku


4. Rzym: Wieczne Miasto w jesiennej aurze

Rzym jesienną porą wciąż przyciąga turystów, ale tych nieprzebranych tłumów miesięcy letnich per carità już nie ma. tak czy inaczej, kto nie miałby ochoty wyskoczyć na spacer po Città Eterna z supplì w dłoni, ten trąba. jesień to też sezon na kasztany, które można skosztować prosto z ulicznego straganu lub... trzymać się starej dobrej carbonary tudzież skoczyć na prawdziwe gelati u La Romany przy Via Venti Settembre XX: nie zawodzą nigdy.


____________

w Rzymie bądźmy jak Rzymianie: czyli... na obiadowe pranzo jedzmy rzymską pizzę al taglio! jeśli chcemy zrobić przedwyjazdową próbę dźwięku, zapoznajmy się z jej jakością przejazdem w Krakowie u Vicentiego: przy Szewskiej, Karmelickiej lub Urzędniczej. więcej o tych pizzowych zwyczajach dowiecie się tutaj lub całkiem pełnowymiarowo: w naszym kursie-ebooku, o tu.



5. Dolina Aosty: ktoś powiedział Alpy i jesienne festiwale?

na północy Włoch, w Dolinie Aosty (wł. Valle d'Aosta), jesień to czas przygotowań do sezonu narciarskiego. a gdzie lepiej podziwiać paletę jesieni jak wsród alpejskie dolin,

a może nawet z pozycji roweru (mnie kusi!)? warto także rozważyć udział w lokalnych festiwalach, chociażby Fiera di Sant'Orso w miasteczku Aosta i stolicy tego notabene najmniejszego z włoskich regionów, w którym (pomimo jego miniaturowych rozmiarów) lokalnych specjałów nie zabraknie dla nikogo. poza tym w mapach Google zaznaczmy kładkę dla pieszych nad Orrido (Prè-Saint-Didier), schronisko Bertone (Courmayeur), Jezioro Arpy (Morgex) i jezioro Licony (La Salle) czy kaskady La Joux (La Thuile).


tylko jak tam się dostać, zapytacie? przyjazd do Aosty pociągiem może okazać się doskonałą alternatywą dla zatłoczonych (szczególnie w sezonie) dróg, niebezpiecznych ze względu na warunki atmosferyczne. stacja kolejowa w Aoście znajduje się tuż przy stacji kolejki kablowej łączącej miasto z ośrodkiem narciarskim Pila. najprościej dostać się tu z Turynu (ze stacji Porta Nuova i Porta Susa), skąd kursują regularnie pociągi, nawet co godzinę.


________

planując listopad w Valle D'Aosta pamiętajmy, że ten region (prawie że) gości

w swoich granicach Monte Bianco i... będzie tam chłodnawo: temperatura może spadać poniżej 0, osiągając maksymalnie 4-5 stopni i Celsjusza.


6. Amalfi: spektakularne wybrzeże bez tłumów? nie-do-wiary.

jesień na wybrzeżu Amalfi to czas, kiedy miasteczka takie jak Positano, Ravello czy Amalfi oddychają wreszcie po letnim oblężeniu. widoki na turkusowe morze i klifowe krajobrazy są wciąż zapierające dech w piersiach szczególnie, kiedy jesteśmy tymi szczęśliwcami pędzącymi po klifie na filmowej Vespie. jesienne dni są wciąż wystarczająco ciepłe, aby móc spacerować po plaży lub wąskich uliczkach,

a w okolicznych winnicach odbywają się zbiory winogron. o limoncello wspominać nie trzeba, ale już Alici di Cetara, 'Ndunderi czy Scialatielli all'Amalfitana na wszelki wypadek lepiej gdzieś sobie zanotować. dolce vita jak talala!


7. Wenecja: miasto lagun i cicchetti

mgła unosząca się nad kanałami, mniejsza liczba turystów oraz jesienno-podniosła atmosfera sprawiają, że... muszę użyć tu banalnej, ale prawdziwej metafory: miasto wygląda jak z obrazu. to idealny czas na zwiedzanie Pałacu Dożów, Bazyliki św. Marka czy wysp Murano i Burano. jesienią w Wenecji odbywa się także festiwal kulinarny „Veneto a Tavola”: nie zdziwmy się

i wina, weneckiego wina nie omijając! a śródtytułowe cicchetti to...

________

hedonizm weneckiego życia towarzyskiego zawiera się

w zdaniu andémo béver un'ombra, czyli weneckie „chodźmy napić się cienia”. to jawne zaproszenie na aperitivo, a dokładniej na mały kieliszek wina (czyli cień): pamiątka

z okresu, w którym wina były rozładowywane na Riva degli Schiavoni, a następnie sprzedawane w zacienionych stoiskach znajdujących się u stóp dzwonnicy katedry św. Marka; gdy słońce zmieniało pozycję, przenoszono stoiska, żebyb móc relaksować się

w cieniu (ombra). nam niech kojarzy się z tym, że Veneto winem stoi.


to jak? jechać, nie jechać?

nie od dziś próbuję sprzedać wam Włochy w mniej komercyjnej odsłonie: bez tłumów

i upałów, a wciąż z niezmiennie bajeczną ofertą swoich sezonowych smaków

i doświadczeń. Włochy to bezlik różnorodności: reliefów, dialektów i zwyczajów – więc bez względu na to, czy wylosuje wam się uporządkowana post-cesarska północ, wyluzowano-chaotyczne południe, czy równie wart świeczki środek Kraju-Buta, nie powinniście się długo zastanawiać: jechać! rzadko kiedy przychodzi włoskich viaggi żałować. to tak po krótce: w razie pytań, dzwońcie.



tanti saluti,
róża

*to coś mocniejszego to oczywiście il caffè. to jak, dokąd to tej jesieni?

Commentaires


©2024 by ukulturalniamy

bottom of page